– Pamiętam. – A więc mam dla ciebie zadanie – powie

– Pamiętam. – A więc mam dla ciebie zadanie – powiedziała Viviana. – Kiedy ten miecz zostanie wzniesiony w bitwie, muszą go chronić wszystkie czary, jakie mamy przyswojone. Ty wykonasz pochwę na ten miecz, Morgiano. Zamkniesz weń każde zaklęcie, które znasz, tak aby ten, który będzie walczył tym mieczem w bitwie, nie stracił krwi. Czy potrafisz to uczynić? Zapomniałam, myślała Morgiana, że może być zadanie dla kapłanki takie, jak zadanie dla wojownika. Używając swej sztuki czytania myśli, Viviana rzekła: – Tak więc ty też będziesz miała swój udział w bitwie o obronę tych ziem. – Niech się tak stanie – powiedziała Morgiana, zastanawiając się, czemu Viviana, która była Wielką Kapłanką Avalonu, nie wzięła tego ważnego zadania na siebie. Pani nie dała jej odpowiedzi, lecz odparła: – Musisz pracować, mając miecz przed sobą. Chodź, Raven pomoże ci swą magiczną ciszą. Choć starała się mieć na uwadze, że ona jest tylko narzędziem, przez które przepłynie moc Bogini, a nie samą mocą, Morgiana była na tyle młoda, by dać się ponieść uniesieniu, kiedy w ciszy poprowadzono ją do tajemnego miejsca, odpowiedniego dla tak ważnego zadania. Otoczyły ją kapłanki, które miały być czujne na każde jej skinienie, tak by ona nie musiała przerywać ciszy koniecznej dla nagromadzenia mocy potrzebnej do zaklęć. Miecz ułożono przed nią na lnianej serwecie. Obok niego stał niski kielich wytopiony ze srebra, ze złotą otoczką wokół krawędzi. Był napełniony wodą ze Świętej Studni. Nie była to woda do picia – jadłospis oraz picie przygotowano dla niej na boku – lecz po to, by mogła spoglądać weń oraz widzieć takie rzeczy, które będą jej potrzebne do wykonania zadania. Pierwszego dnia skroiła podszewkę z cieniutkiej cery łani. Po raz pierwszy mogła pracować tak wspaniałymi narzędziami; z przyjemnością trzymała w dłoniach specjalną żelazną igłę, którą dostała do zrobienia ściegów. Choć wiedziała, że to dziecinne, a mimo wszystko była dumna z siebie, kiedy raz czy dwa ukłuła się w palec oraz nawet nie pisnęła. Nie umiała powstrzymać cichego westchnienia zachwytu, kiedy pokazano jej bezcenny skrawek purpurowego aksamitu. Był zafarbowany barwnikiem, który, jak jej dawniej powiedziano, kosztował za uncję więcej gotówki, niż potrzeba było na kupienie willi oraz wynajęcie ludzi, by przez rok uprawiali ziemię. Aksamit miał pokryć skórę łani oraz to na nim miała wyszyć wszystkie magiczne symbole oraz zaklęcia. Dostała do tego specjalne złote oraz srebrne nici. Tak więc pierwszy dzień spędziła, krojąc kształt skórzanej podszewki oraz mającego ją pokryć aksamitu. Zanim położyła się spać, pogrążona w medytacji nad tym, co ma czynić, prawie w transie nacięła mieczem swoje ramię oraz roztarła krew na skórzanej podszewce. Bogini! Wielki Kruku! Na tą pochwę wylano krew, aby już nie musiało na nią tryskać więcej krwi, kiedy znajdzie się w bitwie. Spała głęboko, śniąc, że siedzi na wysokim wzgórzu, z którego widać całą Brytanię, oraz haftuje zaklęcia, wszywając je jak promienie światła w samą ziemię. W dole pod nią biegł Przewodnik Stada, a do niej podbiegł mężczyzna oraz wziął miecz z jej rąk... Obudziła się nagle z myślą: Artur! To Artur ma nosić ten miecz, on jest synem Pendragona... oraz leżąc w ciemności, zrozumiała, że to dlatego Viviana jej właśnie powierzyła zadanie wykonania magicznej pochwy dla miecza, który on będzie nosił jako wyróżnik wszystkich ludów. To Artur przelał krew jej dziewictwa oraz to właśnie ona, samoczynnie pochodząca z królewskiej linii Avalonu, musi wybudować zaklętą pochwę, która będzie strzegła królewskiej krwi. przez cały następny dzień pracowała w ciszy, zaglądając do kielicha, obserwując pojawiające się w nim obrazy. Od momentu do momentu zatrzymywała się pogrążona w medytacji oraz oczekiwała na inspirację. Wyszyła księżyc w nowiu, aby Bogini zawsze strzegła miecza oraz